Dzisiaj. Dzisiaj bylo długie, chociaż zrobiliśmy niewiele. Niczym typowy, leniwy turysta wsadziliśmy nasze pupcie w mini busa i pojechaliśmy na zorganizowaną wycieczkę. Niestety jako globtroterzy cierpieliśmy na brak wolności wyborów miejsc i czasu.
Co ciekawe, tutaj zauważamy, że wszystkie miejsca turystyczne nie tylko są przygotowane pod zagranicznego turystę, ale przede wszystkim pod meksykańskiego. Często ludzie sprzedający różnego rodzaju produkty zaczynają się wahać kiedy nagle w tłumie widzą białego, ogromnego człowieka i często rezygnują z zaoferowania nam swojego wyrobu – sytuacja totalnie nietypowa w porównaniu z Tajlandią.
Zobaczyliśmy dzisiaj ruiny w Mitla – raczej niewielkie w porównaniu z tymi, które widzieliśmy niedaleko Miasta Meksyk.
Hiervo el agua – źródła wodne tworzące najpierw baseny, a potem spływające powoli z gór w taki sposób, że tworzyły mineralne stalagdyty.
Potem zatrzymaliśmy się jeszcze w kilku miejscach gdzie pokazali nam jak robi się trunek zwany Mezcal – podobny do Tequili i robiony z Agawy, jak robi się dywany – poczynając od zrobienia nici z wełny, zabarwienia ich naturalnymi skladnikami i stworzenia dywanów aż w końcu zobaczyliśmy ogromne drzewo, które miało ponad 2000 lat. To drzewo spija ponoć 10 000 litrów wody dziennie (miara z pewnością przesadzona), a ponieważ bagno, na którym wyrosło dawno wyschło i zamieniło się w wioskę, teraz musi być nawadniane sztucznie.
Jutro ruszamy w kierunku plaży! Dowiedzieliśmy się, że Oaxacańskie plaże miesiąc temu nawiedził huragan – trochę nie wiemy więc czego się spodziewać. Jutro się wszystko okaże.