Transfer to ko lanta

Dzisiaj rozstajemy sie z urocza wyspa Ko Mook i plyniemy na kolejna wyspe – Ko Lanta, ktora z powodu pieknych i dlugich plaz, bogatego zycia nocnego i ciekawych wycieczek w glab ladu slynie wsrod turystow. Dla nas bedzie to jednak tylko przystanek w drodze do Krabi.

Poniewaz do promu mamy duzo czasu wstajemy nieco pozniej i idziemy na plaze. Maja kapie sie w morzu, a ja czekam w cieniu, aby sie zbytnio nie spalic: juz poprzedniego dnia wrocilem z wycieczki caly czerwony mimo stosowania kremow o faktorze 20 i 50, a w dodatku na dloniach pojawila sie dziwna wysypka.

Po plywaniu wracamy do bungalowa, kapiemy, przebieramy i wracamy z bagazami na plaze. Tam czeka na nas boatman, ktory ma nas zabrac swoja lodzia na prom. Prom sie duzo spoznia, wiec czekamy zaniepokojeni, lecz po jakims czasie pojawia sie na horyzoncie i wkrotce wspinamy sie na jego poklad. Pasazerowie wydaja sie znudzeni – przypuszczalnie to kolejna wycieczka po okolicznych wyspach organizowana przez liczne agencje turystuczne.

Po okolo godzinie rejsu czeka nas mila niespodzianka – przerwa na snorkling u wybrzezy wyspy Ko Cheuak. Wszyscy ubieraja maski, fajki i pletwy i wskakuja do wody. Cale szczescie sprzet do snorklingu spakowlismy na wierzchu i szybko do reszty dolaczamy.

morze

morze

Niestety w wodzie jest dosyc ciasno i co chwile wpadamy na pletwy sasiada, ale widoki sa zachwycajaca. Dookola roztacza sie przepiekna rafa koralowa, ktora zachwyca roznorodnoscia form i kolorow. Gabki, jamochlony, meduzy, jezowce, ktore dotychczas widzialem na zdjeciach albo w akwarium tutaj sa w niezliczonych ilosciach. Ich mali mieszkancy mienia sie pieknymi kolorami, gdy przeplywaja zaledwie na wyciagniecie reki, lub gdy probuja sie ukryc w szczelinach skalnych i zakamrkach rafy. Czuje sie jakbym znalazl sie w zuplenie innym swiecie, ktory pozostawal caly czas ukryty.

Chetnie zostalbym w tym podwodnym swiecie wiele dluzej, ale niestety czas wracac na lodz i ruszac w dalszy rejs. Jednak postanawiam nauczyc sie nurkowac, aby poznac ten swiat lepiej.

widok z ko hai

widok z ko hai

Kolejna przystan to Ko Hai, najbardziej rozwinieta wyspa rejonu. Wychodzimy krotko na lad, ale okazuje sie, ze poza dosyc drogimi resortami turystycznymi nie wiele mozna na niej znalezc. Po krotkim spacerze wzdluz wybrzeza wracamy na prom. Wkrotce pojawiaja sie przed nami pierwsze plaze Ko Lanta, ale wyspa ta jest tak dluga, ze mija conajmniej pol godziny zanim docieramy do portu na jej drugim koncu.

ko lanta

ko lanta

Gdy tylko wychodzimy z lodzi rzucaja sie na nas taksowkarze, kierowcy tuk-tuk i posrednicy. Majac nasze niemile doswiadczenia z Bangkoku odpedzamy natretow i idziemy na samodzielne poszukiwanie noclegu. Niestey to nie takie latwe, bo co chwile zaczepiaja nas przejezdzajacy tuk-tuki. Dopiero teraz zaczynam rozumiec, co musza czuc dziewczyny, gdy wieczorem same wybieraja sie na spacer.
Niestety uciekajac przed natretami gubimy nieco droge i musimy sie wracac. Zglodniali siadamy w przyulicznym barze, gdzie mila obsluga oferuje nam menu po angielsku. Okazuje sie to dobrym wyborem – klientela sklada sie prawie wylacznie z Tajow, a jedzenie (kurczak z nerkowcami oraz kurczak z lisciami bazylii) smakuje wysmienicie, a przy tym jest tanie.

tajska knajpa

tajska knajpa

W koncu krotko przed zmrokiem znajdujemy maly i skromny, ale tani bungalow ok. 200 m od plazy w resorcie Hans. Bierzemy orzezwiajacy prysznic i ruszamy na spacer do wioski.

W wiosce znajduje sie maly targ pomyslany glownie dla turystow: mozna na nim znalezc liczne pamiatki, upominki, narzuty oraz wytwory uzytkowe wykonane z kokosa.

ko lanta

ko lanta

Kupujemy kilka owocow na sniadanie (papaye i pomelo) probujac przy tym sie targowac, ale sprzedawcy niechetnie targuja sie z turystami. W drodze powrotnej zatrzymujemy sie w jednym z barow przy naszej plazy na male piwo. Zamiast stolikow oferuje on miejsca na dywanach rozlozonych na plazy. Jako podparcie sluza trojkatne poduszki, ktore okazuja sie calkiem wygodne i zapatrzeni w gwiazdy prawie zasypiamy.

odpoczynek na plazy

odpoczynek na plazy

Kiedy wracamy do naszego bungalowa wszystkie swiatla sa wygaszone i przechodzimy kolo niego trzy razy, zanim go w koncu zauwazamy. W koncu mozemy zmeczeni wrazeniami calego dnia polozyc sie do snu.

Ko Lanta, 26.02.2010

Comments are closed.