Długi czas nie mogliśmy się zdecydować gdzie chcemy dalej jechać. W końcu dzień przed naszym wyjazdem z Mexico City stanęło na trzech opcjach:
Czy jechać do Taxco – małego, ponoć uroczego miasteczka stosunkowo niedaleko od Ciudad de Mexico, znanego z taniego srebra, ale mocno turystycznego. Musielibyśmy jednak potem znowu wracać do Mexico City, żeby wybrać się w dalszą podróż.
Opcją drugą była Puebla polecana przez przypadkowego sąsiada w czasie jednego z obiadów. Jedno z większych miast Meksyku, z mnóstwem kościołów i piramidami w pobliżu.
I w końcu Oaxaca (czyt. Łachaka) – miasto, które i tak musieliśmy minąć w naszej podróży do Miasta Guatemala (skąd będziemy odbywać za kilka tygodni lot powrotny).
Decyzja była ciężka, bo mimo, że nasz miesiąc miodowy w niezwykły sposób stał się prawdziwym miesiącem (miejmy nadzieję, że miodowym pozostanie) czasu wcale nie mamy wiele, bo droga jest długa i mnóstwo po drodze do zobaczenia.
Dopiero w ostatniej chwili postanowiliśmy jechać bezpośrednio do Oaxaki i tu zaczęły się robić schody. Nie mogliśmy znależć noclegu, a ponadto wszystkie autobusy były już porezerwowane. W końcu udało nam się wynegocjować 2 lóżka w jednym z hosteli i dwa miejsca (nawet koło siebie) w autobusie. Niestety koło toalety.
Poza zapachami drogę urozmaicały nam piękne widoki – góry, lasy drzewno-kaktusowe i oglądanie odcinków nagrań Cejrowskiego o Meksyku (które zakupiliśmy jeszcze w trakcie naszego pobytu w Polsce). Dowiedzieliśmy się z nich kilku bardziej i mniej ciekawych rzeczy, najbardziej jednak zaciekawiła nas historia obrazu Panienki z Guadalupe (której niestety nie uda nam sie odwiedzić w czasie naszej podróży). Przeczytanie tej historii zostawiamy Szanownym Czytelnikom.
Kopia obrazu wisi niemalże w każdym przez nas zwiedzanym kościele (a kościołow tutaj jest sporo). Co ciekawsze jednak tutaj, w Oaxace bardzo często spotykamy obrazy Jana Pawla II (który ponoć odwiedził to miasto) i obraz Jezusa Świętej Faustyny.
Oaxaca podoba nam się dużo bardziej niż Miasto Meksyk – jest mniejsza i bardziej urocza. Postanowiliśmy tu zostać jeszcze dwie dodatkowe noce, a Bartek starając się o większy rozgłos i zaczął udzielać wywiadów (po Hiszpańsku – nie jesteśmy tylko pewni co ostatecznie powiedział).
Aby nie przedłużac, prosimy jeszcze Naszych Szanownych Czytelników o zostawianie nam opinii jakiego rodzaju opisy czytalibyście najchętniej – czy bardzo szczegolowe czy lepiej krótkie i zwięzłe. Pozdrawiamy Was wszystkich Bardzo serdecznie! A zwłaszcza gorące buziaki dla Cioci Ity, która obchodzi dzisiaj swoje urodziny!
wszystko jest bardzo ciekawe, mamy nadzieję, że dołączycie duuuuzo zdjęć. ja osobiście lubię opowieści o przygodach- co się przytrafiło, opisy ludzi, no i jeszcze to co już robicie- opisy jedzenia i krajobrazów 😉